czwartek, 11 kwietnia 2013

Fundamenty w pracy

Kilka ostatnich dni skłoniło mnie do napisania o pracy. Tym razem obędzie się bez ubolewania nad trudnym rynkiem i kryzysem. Chcę napisać o swoim rozumieniu 'dobrej pracy' oraz stosunków podwładny - przełożony.

We wtorek Marcin Kalkhoff, autor bloga BrandDoctor, serdeczny kolega deprymujący mnie często swoją wiedzą;) udostępnił na Facebooku zdjęcie:


Prawdopodobnie każdy z nas spotkał kiedyś bossa, niestety - niewielu z nas było dane spotkać leadera.
Różnice widzi się i wyczuwa intuicyjnie. To dwie różne osobowości.
Ja poznałam w pracy zarówno smak strachu, jak i smak rodzinnego ciepła.
Strach pojawiał się wtedy, gdy napotykałam na mur. Na osoby słuchające jedynie własnego głosu i nie uznawałjące inspiracji z zewnątrz.
Rodzinne ciepło pojawiło się wraz z pojawieniem się na mojej drodze Bohdana Pawłowicza. Człowieka, o którym śmiało mogę powiedzieć - szef idealny. 'Leader' a nie 'boss'. Pełen pokory, empatii, wyczucia i szacunku dla drugiego człowieka. Słuchający innych, mimo własnych znakomitych kompetencji.

Ostatnio rozmawiałam z przyjacielem, który zajmuje stanowisko managerskie, o sile pracowników w firmie. Oboje doszliśmy do wniosku, że siłą przedsiębiorstwa jest nie tyle 'własna wizja prezesa', ile zaangażowanie i pomysły pracowników niższych szczebli.
Jak z nieba spadł dzisiaj wywiad z dr. Johnem J. Schererem i Amy Barnes na portalu PRoto, traktujący o prawdziwie lojalnych pracownikach, których tak naprawdę tworzą managerowie - dając im wsparcie, stymulację intelektualną i dobrą atmosferę.

Znam miejsca pracy z niewiarygodną rotacją pracowników. Nigdy nie zrozumiem strategii działania prezesa, który widzi jedynie zadania do spełnienia, nie dostrzega natomiast jakości ich wykonywania. Ta bowiem będzie zależna od stopnia zaangażowania pracownika, to oczywiste. Ten stopień z kolei będzie wysoki, jeśli pracownik będzie odpowiednio wdrożony i przede wszystkim - będzie się z firmą identyfikować. Wierzyć, że to, co robi, ma po prostu sens.

Piszę ten post dlatego, że frustruje mnie sposób myślenia niektórych 'bossów'.
Znajoma poszła na rozmowę kwalifikacyjną do jednej z najważniejszych agencji reklamowych w kraju, ścisłe top 5. Prezes pokazał wszystkie agencyjne nagrody, 'trofea'. Rozsiadł się na kanapie i zupełnie poważnie powiedział: "Wie pani, do mnie strasznie trudno się dostać. Ale bardzo łatwo wylecieć."

Cóż, ja zostanę przy swoim...człowiekiem trzeba być... i prywatnie, i zawodowo...