niedziela, 23 czerwca 2013

180 uderzeń serca

W takim tempie bije ludzkie serce w 'okolicach' pojawienia się orgazmu:) Cóż mogę powiedzieć, pewne uczucie ekscytacji towarzyszy mi od początku czerwca. Od momentu, kiedy zaczęłam pracę w agencji interaktywnej 180heartbeats + JUNG v. MATT.

Mogę bez cienia wątpliwości napisać, że ta praca zmieniła tak wiele, że trudno to wyrazić słowami. Praca w dziale strategii to moja pasja, moja ambicja, moje marzenie od kilku lat. Dzieliłam tę pasję pracując jedną nogą w strategii, jedną w client service, ale teraz mogę w 10000% poświęcić się temu, co zafascynowało mnie na początku przygody z PR i marketingiem.
180 to miejsce marzeń. I to nie jest korpo laurka:) Ludzie, ludzie, ludzie! Zawsze najważniejsi - tu są pasjonującym, zgranym, pełnym życia zespołem. Uwielbiam tę agencyjną atmosferę, kreatywne burze, pogrywanie kolegów na stojącym w korytarzu pianinie.
Czuję się tu dobrze, jestem doceniana, spotykam się z sympatią i zadaniami, których realizacja mnie pozytywnie nakręca. Nie ma strachu, jest radość.

Nagle słońce zaczęło świecić mocniej, nagle wstawanie o 6 jest przyjemnością, dojazdy (tymczasowe) nie stanowią problemu i zaczęłam z uśmiechem na twarzy wykorzystywać rower:)

Nagle życie, po półrocznym marazmie, nabrało sensu.
Jest coś jeszcze. To ważne dla mnie i dla Was, którzy to czytają. Nigdy nie wiadomo, kiedy natkniesz się na coś, co przewróci Twój świat do góry nogami. Mi jedna rozmowa w pracy, przypadkowo wypowiedziane przez pewną osobę zdanie, uświadomiło, że czas coś zmienić. Pojawił się katalizator zmian. Po wielu latach odmieniam w pewnym zakresie swoje życie.
Sama jestem w szoku, że jedno zdanie mogło mnie tak odmienić. A jednak... Będę musiała podziękować tej osobie:)

Pojutrze moje urodziny, pierwsza ćwiartka. Mam tylko jedno marzenie. By w przyszłym roku o tej samej porze napisać post 'Mój rok w 180heartbeats'!