piątek, 29 czerwca 2012

I ślubuję ci...

Nie, wcale nie dokończę zdania tytułowego słowami "...miłość, wierność i uczciwość małżeńską". Bo ten wpis nie jest o instytucji małżeństwa. Jest o przyjaźni, którą ta instytucja zawsze poddaje olbrzymiej próbie.

Jutro w Urzędzie Stanu Cywilnego, będę gościem na ślubie przyjaciółki, z którą znamy się od około 19. lat. Chodziłyśmy razem do podstawówki i do liceum, w czasie studiów nadal utrzymywałyśmy ze sobą kontakt, podobnie jest teraz...no właśnie. Zadaję sobie ciągle to pytanie - Jak zmienią się nasze relacje po jej ślubie?

Gdy patrzę na klasowe zdjęcie z czasów licealnych, gdy przeglądam profile na portalach społecznościowych, wtedy właśnie dociera do mnie, że w naszej klasie "mamy" już dziewięć mężatek, trzy narzeczone i czwórkę dzieci. O znajomych ze studiów czy gimnazjum nie wspominam, bo i tam jest tyle zaobrączkowanych osób, że trudno to zliczyć.

Ja, singielka, bez aspiracji do posiadania rodziny, ale za to z ogromną potrzebą posiadania przyjaciół, patrzę z trwogą na uciekający czas i nowe oblicza niektórych znajomych.

Małżeństwo zmienia. Wydaje mi się, przynajmniej na razie, że nieodwracalnie. Jedni piją sobie z dzióbków zapominając o całej reszcie znajomych. Inni grzęzną w pieluchach i tylko zupki im w głowach. Naprawdę, niezwykle ciężko znaleźć złoty środek, pomiędzy byciem żoną/mężem a przyjaciółką/przyjacielem. Niektórym się to udaje i dziękuję im za to.
Ale przyjaźń po małżeństwie to jest zawsze taki niewidzialny trójkąt. Tracisz troszkę z tej bratniej duszy, gdy pojawia się rodzina, której częścią przecież nie jesteś.
Utrzymanie takiej relacji przyjacielskiej to wysiłek nie mniejszy niż codzienna praca w związku. Dbanie o wspólne tematy, wspólny język mimo zmian priorytetów, spędzanie ze sobą czasu - przyjaciele muszą o tym pamiętać. Nie zatracać się ani w singlostwie, ani w małżeństwie.

I ślubuję ci... rozmyślałam dziś o takim przyjacielski braterstwie krwi z czasów łażenia po drzewach, skakania przez gumę i zabaw na trawniku. O wymienianych spinkach do włosów w pierwszej klasie podstawówki ze słowami: 'Teraz jesteśmy przyjaciółkami'.
Ślubuję ci nie zmieniać się. Nie oddawać swojej osobowości mężowi/żonie i zmienić się w jego/jej klon. Każdego dnia próbować się dogadać jak za starych, dobrych czasów. Pamiętać o tym, co dobre. O tym, co najważniejsze. O tym, co nas połączyło - najistotniejszym uczuciu - przyjaźni.

wtorek, 26 czerwca 2012

Uśmiech podany na talerzu!

Budzicie się, słyszycie, jak huczy wiatr. Ciężkie, grafitowe chumry szybko przemieszczają się po niebie. Niby jest lato, a na Wschodzie zapowiedzieli 11 stopni Celsjusza. Niby są wakacje, ale energii do działania brak. Jak żyć?

W takie dni jak dziś, gdy samopoczucie średnie, łatwo o przeziębienie (bo oczywiście spało się przy otwartym oknie:/), może się wydawać, że wstanie z łóżka to wyjście najgłupsze z możliwych. A jednak. Z łóżka wstać trzeba/warto/należy (niepotrzebne skreślić).

Mam metodę na takie dni jak dziś. Paskudna aura działa demotywująco, więc należy zadziałać na przekór! Robię zatem coś, cokolwiek, co sprawia mi radość i daje dość szybki efekt. Numerem jeden na liście motywatorów jest... gotowanie innym.
Tata od ósmej rano kosi trawnik. Co należy zrobić? Ugotować mu obiad:))
Szybkie, proste, satysfakcjonujące.
Jest południe, a ja pomimo średniego samopoczucia, ugotowałam krupnik i drugie danie.

Zupy często wydają się trudne do zrobienia, ale początkującym mogę polecić przygotowanie rozgrzewającego krupniku z czystym sumieniem.

Potrzeba tylko kawałka kurczaka, kaszy, ziół (ja dodaję pieprz, sól, ziele angielskie, liść laurowy, ale też trochę kminku, majeranku, gałki muszkatołowej), włoszczyzny, cudnych, młodych ziemniaczków, pietruszki.
Zapewniam, że każdemu wyjdzie cudo z naszych rodzimych produktów, w stylu starej, dobrej babcinej kuchni:)

Drugie danie to banalnie prosta, ale chwytająca za serducho i żołądek potrawka.

Robię ją z podsmażonej dużej ilości młodej cebulki, szczypiorku, cienkiej kiełbasy. Potem dodajemy czerwoną fasolę, pokrojone w kostkę pomidory, przyprawy (tu pojawia się też bazylia, oregano, tymianek). Ja dodałam też pokrojony drobno żółty wędzony ser, który nadał potrawce bardzo fajny, ostry smak:)



Tata zachwycony. Czyż coś może zadziałać bardziej motywująco, niż uśmiech wdzięczności?

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Życiowe pomiary

Zbliżające się wielkimi krokami ćwierćwiecze skłania mnie do kilku refleksji. Egzystencjalne rozkminki mogą wydać się śmieszne trzydziesto- i czterdziestolatkom, ale przecież każdy wiek ma swoje prawa :) Czas ucieka, kiedyś trzeba włączyć myślenie ;-)



Dziś po przebudzeniu, może to znamienne...przypomniał mi się jeden z ulubionych filmów "21 gramów" Alejandro Gonzaleza Inarritu (swoją drogą polecam Wam ten film z Seanem Pennem i Naomi Watts, jeśli jeszcze go nie widzieliście). Postawione jest tam pytanie kluczowe z perspektywy całej narracji: Ile waży 21 gramów?
Podobno tyle traci każdy człowiek w momencie śmierci i podobno tyle właśnie waży ludzka dusza...

Ja zadałam sobie analogiczne pytanie: Ile ważą 24 lata? Moje przeżyte 24 lata. Jaką mają wartość?
Możecie sami siebie o to zapytać, niezależnie od tego, ile macie lat.

Każdy stara się pisać swoją własną historię. Grunt, by nie robili tego za nas inni.
Znam młode kobiety, przed trzydziestką, które są rozwódkami, mają dzieci. Mam kolegę, rówieśnika, którego matka niedawno zginęła tragicznie. Inny znajomy, niewiele starszy, spowodował ostatnio śmiertelny wypadek samochodowy. Olbrzymia waga doświadczeń bez trzydziestki na karku.

I znam też Piotrusiów Panów w okolicach czterdziestki, całe życie ślizgających się po emocjonalnych powierzchniach płaskich. Nieodpowiedzialni, lekko podtatusiali, pozbawieni egzystencjalnych rozkminek. Panny po trzydziestce, dla których alkohol, zioło i impreza stanowią sens życia, mimo że kondycja już nie ta, co kiedyś.

Staram się nie wartościować ludzi i nie oceniać ich. Niech żyją tak, jak chcą, mają do tego prawo. Raczej sama zastanawiam się, czy bliżej mi do tych "młodych-doświadczonych", czy do tych "ślizgających się"? Widzę tylu ludzi w moim lub zbliżonym wieku, którzy są zmęczeni życiem. Już! To jest dramatyczne. Przyznam, że czasami sama tak się czuję, choć wiem, że nie powinnam :) To nie jest uczciwe wobec tak cudownego daru, jakim jest życie!:))))

To są ciągłe pytania w mojej głowie. W relacje z jakimi ludźmi warto inwestować, co robić, by nie stracić "nagle" pięciu lat z życia, czyich rad słuchać, czym się kierować. Zbyt łatwo się zgubić, mając tyle dróg do wyboru, ile mamy obecnie. A może po prostu warto zaufać intuicji? Prawdziwej przyjaźni? Optymizmowi?  To może być taki kojący plaster, bo przecież choćbyśmy nie wiem jak się starali, to i tak sparzymy się kiedyś na tych własnych, nieuniknionych błędach...

Na koniec piosenka z ważnymi słowami, takie motto na dziś. I na każdy kolejny dzień...:):

I came to this world with nothing
and I leave with nothing but love
everything else is just borrowed



The Streets - "Everything is borrowed"








niedziela, 24 czerwca 2012

Na dobry początek!

Mam na imię JustIn.
Za około godzinę zacznę obchodzić swoje 24. urodziny. Pomyślałam, że to doskonały moment na stworzenie bloga. Nosiłam się z tym zamiarem od dawna, szukając sposobu na ujście swoich przemyśleń, refleksji, inspiracji.
Doszłam do wniosku, że życie bywa tak absurdalne, tak nieprzewidywalne i przez to - tak piękne, że po prostu warto je kochać. Choć rzadko przyjmuje odcień czystego różu.
Ten blog będzie o relacjach. O moich relacjach ze światem, z ludźmi (kobietami i mężczyznami). To będzie także (mam nadzieję) wycinek z życia naszego pokolenia - osób, które mają już choć kilka ważnych dla siebie doświadczeń, ale wiedzących, jak wiele jeszcze przed nimi. Pamiętam, że kultowy 'Seks w wielkim mieście' i rubryka prowadzona przez Carrie, była moją pierwszą inspiracją do portretowania 'naszego' świata.
Ten blog będzie inspirować, choć raczej nie w klimacie hipsterskim. Ja stawiam na dyskusję, wymianę poglądów i opowieści o tym, co 'kręci' mnie i Was. Związki, relacje, komunikacja, muzyka, moda, trendy. Po prostu życie. Z całym jego bogactwem.

JustInAndLoveLife

Zapraszam! :)