środa, 12 grudnia 2012

sztuka

Na razie jeszcze przez małe 's'. Nigdy bowiem profesjonalnie nie uczyłam się malować i nie mówię, że tego nie widać. Pewnie widać. Nie powstrzymuje mnie to jednak od tworzenia kolejnych obrazów:)

Zawsze interesowały mnie kolory, poznanie zmysłowe. Bogactwo barw jest czymś cudownym. Doceniam to poprzez makijaże, ubrania, ale też malując. Każde 'pierwsze dotknięcie' pędzlem płótna wywołuje dreszcz. Przyznam, że podobny do erotycznego dotyku. O niczym nie myślę, gdy maluję. To jest tylko dla mnie, to jest coś intymnego, prowatnego, mojego. Czuję wtedy, że żyję, że robię coś, co dla mnie ma sens. To daje mi (choćby chwilowe) poczucie szczęścia.
Poniżej próbka tego, co maluję:)


Ostatnia praca. To jest kobiecy portret, choć niektórzy widzą tu krokusa lub penisa:) Wczoraj wieczorem urodziło się w głowie kilka pomysłów na całą serię minimalistycznych portretów, czyli ciąg dalszy nastąpi...
Technika: suche pastele na płótnie.












Babcia - Zenobia Pokora. Zmarła drugiego grudnia, rok temu. Ukochana osoba. Ten portret otrzymała w prezencie gwiazdkowym moja Mama.
Technika: suche pastele na płótnie.














Kocham kolory, eksperymenty i grubo nałożoną farbę, która według mnie daje cudowny efekt przestrzenności.
Kiedyś w Muzeum Narodowym prawie w ekstazę wprawił mnie 'Nec Mergitur' Ferdynanda Ruszczyca . Ten obraz 'siedzi' we mnie każdego dnia, co może czasem widać:))

Technika: olej na płótnie.














Zawsze maluję w momentach dla mnie ważnych. Ten obraz powstał w wyniku zagmatwanych relacji z pewną osobą. Było mi po prostu źle, a dwa splecione płatki miały symbolizować resztki nadziei. Jednak jak to z kwiatami bywa, nie są one zbyt trwałe...

Technika: olej na płótnie.











Interesuje mnie malowanie kobiet i kwiatów (choć często w nieco abstrakcyjnym.
W absolutnie intuicyjny sposób te dwa obszary się przenikają i długo by mówić i pisać o tym, czemu kwiaty przenikają mi w kobiety i na odwrót.

Technika: olej na płótnie.














                                                                              

Kolejny kwiat. Mocne kolory, odrobinę odrealnienia, kobiece linie...

Technika: olej na płótnie.

Kwiaty w aurze mroku i tajemniczości, tak jak lubię:)

















Teraz znacie mnie bardziej, przynajmniej o te kilka intymnych kawałeczków.

niedziela, 9 grudnia 2012

Zimowy sen

Od piątku mam ochotę zapaść w sen zimowy i obudzić się w lepszym świecie. Śpiewających ptaków, słońca, spokoju i przede wszystkim - perspektyw.

Od piątku zasilam szeregi tych, którzy pracy nie mają. Mimo wyższego uniwersyteckiego wykształcenia, doświadczenia zawodowego, młodości. Okazuje się, że wcale nie jest tak łatwo zdobyć pracę, która będzie satysfakcjonująca i w której będziey mogli zatrzymać się na dłużej.

Ostatnie trzy miesiące, to był prawdziwy rollercoaster...niewiarygodne emocje, stres, radość, płacz, wyjazdy, gonitwa myśli, wielu nowych współpracowników... Praca, jak każda inna, miała swoje plusy i minusy. Nie nabrałam jeszcze odpowiedniego dystansu, dlatego trudno mi powiedzieć, czego tak naprawdę było więcej. Niewątpliwie jednak byla to intensywna szkoła wielozadaniowości i odporności na stres.

Jutro poniedziałek i już myślę o tym, że nie będę musiała wstać o tej 6:20. Że znów rozpoczyna się okres ślęczenia przed komputerem i wysyłania CV. Wczoraj rekrutacja do jednej z korporacji zajęła mi bite dwie godziny, dlatego faktycznie, szukanie pracy to praca na pełen etat.

Internet pełen jest stron i profili w stylu: ruch wkurwionych/oburzonych/młodzi wykształceni bezrobotni itd.
Ja wśród moich znajomych mam wiele osób, które pracy poszukują. Niektórzy mają dwa fakultety, znają języki, mają doświadczenie. Teoretycznie idealni pracownicy. W praktyce albo brak im (nam?) odpowiednich znajomości, wymagania finansowe są zbyt duże albo po prostu, spośród kilkuset nadesłanych CV nasze zagubiło się w czasoprzestrzeni.

Przeglądałam już oferty pracy w Norwegii, Anglii, nawet w Australii. Zastanawiam się, czy muszę podzielić los polskich emigrantów. Czy tego chcę? Myślę sobie, że Polska to mój kraj, że wyjazdy, zwiedzanie, a życie poza granicami ojczyzny to jednak coś innego.
Nie wiem naprawdę, jak potoczą się moje losy. Co stanie się z moimi znajomymi. Czy z uniwersyteckim dyplomem czeka nas zmywak albo zawijanie kebabów? Czy naprawdę bez znajomości, sprzedawania swojego ciała (wiele jest ogłoszeń z drugim dnem...) i dawania łapówek, nie mamy co liczyć na pracę zgodną z naszymi pasjami?

Tak łatwo jednak się nie poddam. Wyjazd to ostateczność. Wolny czas zamierzam dobrze wykorzystać. Dokończę pisanie książki, namaluję obrazy, odwiedzę kilka firm - wreszcie spotkam się z kilkorgiem znajomych, których zaniedbałam, żyjąc od rana do nocy w pracy.

Oby ten zimowy sen nie okazał się koszmarem, trzymajcie kciuki!:)