niedziela, 9 grudnia 2012

Zimowy sen

Od piątku mam ochotę zapaść w sen zimowy i obudzić się w lepszym świecie. Śpiewających ptaków, słońca, spokoju i przede wszystkim - perspektyw.

Od piątku zasilam szeregi tych, którzy pracy nie mają. Mimo wyższego uniwersyteckiego wykształcenia, doświadczenia zawodowego, młodości. Okazuje się, że wcale nie jest tak łatwo zdobyć pracę, która będzie satysfakcjonująca i w której będziey mogli zatrzymać się na dłużej.

Ostatnie trzy miesiące, to był prawdziwy rollercoaster...niewiarygodne emocje, stres, radość, płacz, wyjazdy, gonitwa myśli, wielu nowych współpracowników... Praca, jak każda inna, miała swoje plusy i minusy. Nie nabrałam jeszcze odpowiedniego dystansu, dlatego trudno mi powiedzieć, czego tak naprawdę było więcej. Niewątpliwie jednak byla to intensywna szkoła wielozadaniowości i odporności na stres.

Jutro poniedziałek i już myślę o tym, że nie będę musiała wstać o tej 6:20. Że znów rozpoczyna się okres ślęczenia przed komputerem i wysyłania CV. Wczoraj rekrutacja do jednej z korporacji zajęła mi bite dwie godziny, dlatego faktycznie, szukanie pracy to praca na pełen etat.

Internet pełen jest stron i profili w stylu: ruch wkurwionych/oburzonych/młodzi wykształceni bezrobotni itd.
Ja wśród moich znajomych mam wiele osób, które pracy poszukują. Niektórzy mają dwa fakultety, znają języki, mają doświadczenie. Teoretycznie idealni pracownicy. W praktyce albo brak im (nam?) odpowiednich znajomości, wymagania finansowe są zbyt duże albo po prostu, spośród kilkuset nadesłanych CV nasze zagubiło się w czasoprzestrzeni.

Przeglądałam już oferty pracy w Norwegii, Anglii, nawet w Australii. Zastanawiam się, czy muszę podzielić los polskich emigrantów. Czy tego chcę? Myślę sobie, że Polska to mój kraj, że wyjazdy, zwiedzanie, a życie poza granicami ojczyzny to jednak coś innego.
Nie wiem naprawdę, jak potoczą się moje losy. Co stanie się z moimi znajomymi. Czy z uniwersyteckim dyplomem czeka nas zmywak albo zawijanie kebabów? Czy naprawdę bez znajomości, sprzedawania swojego ciała (wiele jest ogłoszeń z drugim dnem...) i dawania łapówek, nie mamy co liczyć na pracę zgodną z naszymi pasjami?

Tak łatwo jednak się nie poddam. Wyjazd to ostateczność. Wolny czas zamierzam dobrze wykorzystać. Dokończę pisanie książki, namaluję obrazy, odwiedzę kilka firm - wreszcie spotkam się z kilkorgiem znajomych, których zaniedbałam, żyjąc od rana do nocy w pracy.

Oby ten zimowy sen nie okazał się koszmarem, trzymajcie kciuki!:)

4 komentarze:

  1. No to czekam na odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Praca jest, tylko trzeba się pochylić a nie bujać w obłokać w oczekiwaniu że ktoś nam zapłaci odrazu 4.ooo netto. Poza tym... prasa i pasja w jednym?? To już przeszłość, chyba że założysz własny biznes i będziesz w nim swoim managerem. Skoro Twoi znajomi i Ty tyle czasu szukają pracy to oznacza tylko jedno, dobrze się wam powodzi. Bo obecnie jest tak że wykształcenie ma małe znaczenie, chyba że studia techniczne, inżynieryjne...

    OdpowiedzUsuń
  3. 'Praca i pasja w jednym to przeszłość.' - serdecznie współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń