środa, 29 maja 2013

Wiatr odnowy

Za niecały miesiąc obchodzić będę 25. urodziny. Jeśli miałabym za pomocą kilku słów określić, co decyduje o moich życiowych losach, wymieniłabym: determinację, cierpliwość i konsekwencję. Podczas ostatnich dwóch tygodni przekonałam się o tym całkowicie.

Oczywiście, w życiu trzeba mieć jeszcze trochę szczęścia. Sądzę, że moja kocia natura sprawia, że spadam zawsze na cztery łapy - to moje szczęście:)
Od jakiegoś czasu poszukiwania nowej pracy były tak zintensyfikowane, że doszłam do wniosku, że w najbliższym czasie po prostu musi się udać.


Determinacja

Na rozmowę kwalifikacyjną wybrałam się aż do Tarnowa. 13 godzin w sześciu pociągach, żeby dojechać do firmy rekruterskiej - cóż, niektórym nie chce się jechać nawet do miasta obok, by spotkać się z head-hunterem albo potencjalnym szefem. W tym samym czasie dzwoniły oczywiście telefony, jeździłam na rozmowy. W Tarnowie aplikowałam na stanowisko managerskie. Trudne, wymagające i dobrze płatne.
Przeszłam do drugiego etapu, z czego oczywiście bardzo się ucieszyłam. Wysiłek opłacił się.

Stojąc na dworcu głównym w Krakowie, odebrałam telefon z pewnej agencji, w której pracuje koleżanka.
Tam aplikowałam na staż do działu strategii.
Pewnie zastanawiacie się, jak można być potencjalnie managerem w jednej firmie i stażystą w drugiej...cóż, rynek mamy tak zróżnicowany, że można. Mimo że to staż, ucieszyłam się. Strategia to od paru lat działka, w której czuję się najlepiej. Uwielbiam marketing i PR oparty na cudownej strategii...długo mogłabym o tym opowiadać...

Cierpliwość

Ten telefon z agencji pojawił się w ważnym momencie. Uzmysłowił mi, że mogę się cofnąć, ale tylko po to, by wziąć rozbieg, by rozwinąć skrzydła w tej konkretnej specjalizacji. Marzyłam o tym. Od dawna. Robiłam  inne rzeczy, często bardzo pasjonujące, ale to nie był ten 'top'.
Tym razem - byłam blisko.

W strategiach zakochałam się od początków mojej pracy w PR i byłam pewna, że to jest to. W tym dziale nie ma wielu rotacji personelu, więc musiałam obrać strategię sama dla siebie.

Konsekwencja

Zbierałam doświadczenia, wytrwale i mozolnie. Dzięki temu od wtorku rozpoczynam staż. On będzie trampoliną. Wiem, że staż to nie marketing manager. Ale ja jestem długodystansowcem. Ja czuję, że to się w dłuższej perspektywie opłaci. Wierzę w to.

Żeby nie było, że tylko kwestie zawodowe. Rozmawiałam dziś z moją kochaną koleżanką, z którą nie miałam kontaktu od jakiegoś czasu. Rok temu była na emocjonalnym i zdrowotnym dnie. Ale poszła na terapię, pracuje, ma kochającego faceta. Wzięła los w swoje ręce, które nie okazały się być takie słabe. Wreszcie żyje, bo w końcu uwierzyła, że można coś zmienić. Że drobnymi krokami można pokonać długą trasę. Ja też przejdę ten maraton!

sobota, 11 maja 2013

Ikra? Już tylko u ryb!

Dzisiejsza blotka - jak w tytule. O braku ikry w zachowaniu pewnych osób. W jakich sytuacjach to się przejawia, kogo dotyczy i jak temu zaradzić?

W ostatnim czasie spotkało mnie kilka sytuacji, kiedy to miałam wątpliwą przyjemność odczuć ten przysłowiowy 'brak jaj'. To dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Brak cywilnej odwagi, by powiedzieć komuś prawdę w oczy, przyznać się do błędu czy wyjaśnić to i owo.

Nienawidzę tego.

Uważam, że szczerość należy się każdemu człowiekowi, a uczciwość względem drugiego człowieka jest podstawą naszego wizerunku i przede wszystkim - wyznacznikiem naszego kręgosłupa moralnego.



Trudno przystać mi na sytuację, w której potencjalny pracodawca obiecuje, że do tego i tego dnia da mi informację zwrotną na temat zatrudnienia. I cisza. To spotyka oczywiście wiele osób szukających pracy. Takie zachowanie jest nagminne.
Czy nie byłoby prościej powiedzieć - jeżeli decyzja będzie pozytywna, do tego i tego dnia odezwę się do Pani? Wtedy nawet na negatywną odpowiedź nie czekałabym kilka tygodni. Banalnie proste, a o ile uczciwsze?

Trudno mi zaakceptować sytuację, gdy na gruncie prywatnym ktoś ukrywa przede mną ważne informacje o swojej przeszłości. Zwłaszcza, jeśli sytuacje z przeszłości rzutują na teraźniejszość. Warto być do bólu szczerym od samego początku. Nie stawiać drugiej strony w niekomfortowej sytuacji i co najważniejsze - nie warto od początku znajomości nadszarpywać zaufania, które bardzo trudno dzisiaj odbudować.

A jeszcze trudniej zaakceptować kłamliwe słówka, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. "Lubię" ludzi, którzy piszą o uczciwości, obiecują wiele rzeczy, po czym delikatnie usuwają się z życia drugiej strony, olewając ją i nie odpowiadając na komunikaty, nie dając nawet szansy drugiej stronie.

Życie jest proste. Nie chcesz się z kimś spotykać, kogoś zatrudnić, masz za dużo pracy, masz byłą żonę, chcesz się rozstać z mężem - bądź szczera/szczery. Pisz, mów wprost.
To jest absolutnie zawsze lepsze rozwiązanie. Niespełnione nadzieje i zawiedzione zaufanie bolą najbardziej. Każdy człowiek, prędzej czy później, bardziej doceni szczerość, choćby bolesną.

Moja rada dla zawiedzionych i oszukanych? Cóż, każda osoba zasługuje na czystą kartę i kredyt zaufania. Ale z tyłu głowy, bądźmy realistami przygotowanymi na wszystko. Nie dajmy się zbyt szybko zaślepić, zachłysnąć. Pozwólmy komuś zapracować na nasze zaufanie. To zaprocentuje.