sobota, 15 września 2012

Stare/Nowe

Teraźniejszości (według mnie) nie da się oddzielić od przeszłości i przyszłości. Obecny moment i nasze aktualne działania są wypadkową tego, co przeżyliśmy i tego, czego oczekujemy od przyszłości.

Ten wpis miał być przede wszystkim o tym, co dzieje się TERAZ i co ma się dziać. Tymczasem życie jak zwykle napisało swój własny scenariusz i 15. września okazał się być mocno osadzony w przeszłości:)
Ale zacznę od najważniejszego - nowej pracy! Pożegnałam tydzień temu Grzesia i Przystanek Kolejowa Były prezenty - ja dostałam m.in. wiele mówiącą książkę 'Jak to zrobić w kuchni?' :) Uprzedzę, to nie kuchenna kamasutra, tylko absolutnie fantastyczny poradnik, który ukazuje wszystkie kulinarne niuanse. Polecam! Grzesiowi dałam kubek Master Chefa i jego ukochaną sypaną kawusię :D
Było pięknie, ale przyszedł moment na kolejny etap.

Teraz moim miejscem jest Verona Products Professional. OK, kocham kosmetyki i w TE kosmetyki wierzę. Z przyjemnością zajmuję się marketingiem w tej firmie. Nie chcę tu robić jakiejś nachalnej reklamy czy czegoś tendencyjnego w tym stylu. Chodzi o to, że nie ukrywam ekscytacji nową pracą i jestem dumna z tego, że firma nie dość, że mieści się poza Warszawą, to jeszcze jest nasza, polska. A potrafi eksportować kosmetyki dobrej jakości do ponad 60 krajów! To jest super.
Poza tym atmosfera jest fajna i wszędzie leżą kosmetyki, co niewątpliwie stanowi wartość dodaną tej pracy:D
Trzymajcie za mnie kciuki!

Po pierwszym tygodniu w pracy, który zleciał niesamowicie szybko, przyszedł czas na weekend. Weekend, jak się okazuje, osadzony w przeszłości dalszej i bliższej. Wczoraj oglądałam 'Mrocznego Rycerza'. Tak to jest, jak już mówiłam, że teraźniejszość to puzzle przeszości. Patrzyłam na poszczególne sceny, a w głowie przewijały mi się niczym slajdy momenty, gdy oglądałam ten film (pierwszy raz) z Pewną Ważną Osobą. Od razu przypomniało mi się, jak przez cały film powtarzał: 'Ale ta Maggie Gyllenhaal jest paskudna!' Mocno się spieraliśmy w tej kwestii;) Wszystko to jakoś do mnie wczoraj powróciło. Bardzo spontanicznie napisałam do niego mail, taki zwykły, co słychać itd. Wyobraźcie sobie, że dziś zadzwonił...to był nasz pierwszy kontakt od majowego rozstania. Bardzo miło nam się rozmawiało. Jest w nowym związku.
Hmmm, coś o nim jeszcze niedługo napiszę, zrobię mu reklamę, bo on robi dobre rzeczy. Ale to w swoim czasie:))

Ten telefon był dość poruszający, przywrócił na chwilę przeszłość do tego 15. września...ale godzinę później odezwała się kolejna Ważna Osoba. Też przywołała to i owo;) Jakieś dwa tygodnie temu, spędzając w rodzinnym domu pierwszą noc po przeprowadzce, wpadłam w niewiarygodny dół. Pewnie też czasem tak się czuliście...coś Was gniotło, nie pozwalało spać spokojnie. Jakiś zawód, żal, wściekłość, smutek, nie bardzo wiadomo, co jeszcze. Siedząc przed moim netbookiem, zdecydowałam się napisać dłuugi mail do mężczyzny, z którym złapałam fantastyczny kontakt przed ostatnie dwa lata. To niebywała osoba. Wolny duch, optymista, obieżyświat. Wiele osób z pewnością może nazwać go 'lekkoduchem', mało ustabilizowaną jednostką, itp., itd....a według mnie On ma w sobie tak wiele życiowej mądrości w stosunku do młodego wieku...i prawdopodobnie lepiej kieruje swoim życiem niż zamknięte w kieracie warszawskie lemingi
Genialnie pożegnaliśmy się przed moim wyjazdem z Warszawy, spędzając klubową noc, po której naciągnięty mięsień nogi boli mnie do tej pory!:)
Czasem tak bywa, że są między ludźmi pozytywne emocje, jakieś dobre fluidy, ale nie wychodzi z tego nic więcej. Kiedy się żegnaliśmy, mogło się coś więcej pojawić. Ale się nie pojawiło. Człowiek potem żałuje, albo i nie, rozkminia, co mógł zrobić inaczej, czego nie zrobił przez swoje tchórzostwo itd...no i napisałam do Niego. Wszyscy za to ganią, jest zasada: Piłeś - nie pisz. Ja nie piłam, ale zjazd był podobny:D Napisałam i przez dwa tygodnie raczyłam się ciszą, sądząc, że nici z jakiegokolwiek kontaktu między nami.
A tu patrzcie, odezwał się dzisiaj. Ważna Osoba napisała, że generalnie warto być szczerym w tym, co się robi, czuje, i nie można się tego wstydzić. Przyznam, pokrzepiające. Przynajmniej mogę mniej żałować moich wypocin-)) Albo nie żałować ich wcale!

Dziwny czas. Cały tydzień projektów, parcia do przodu. Wiecie...rozwój, przyszłość, możliwości. A tu weekend pod znakiem: 'Powrót do przeszłości'. Widocznie tak musi być, że w przyrodzie występuje balans. Że pomiędzy tym, co stare, a tym, co nowe, jest równowaga. Że w teraźniejszości musimy przyjmować na swoje barki zarówno to, co tworzyło nas w dalszej i bliższej przeszłości, jak i to, co chcemy robić dalej. Każdego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz