Zaczyna się jak zwykle - niewinnie. Ktoś zaprószy ogień, ktoś zostawi zapałki w dostępnym miejscu. I nagle okazuje się, że punktów zapalnych jest tak wiele.
Najgorszy jest wybuch wtedy, gdy zbliża się rozstanie. Mam tu na myśli rozstania różnorakie - zawodowe, przyjacielskie, związkowe. Każdemu z Was zdarzyło się zapewne doświadczyć na własnej skórze siły 'wygarnięcia' pretensji i żali właśnie w momencie, gdy coś zbliżało się do końca.
Ja należę do tego gatunku, który nie lubi palić mostów. Rozstawać się w złych emocjach. Gdy widzę dym, próbuję go za wszelką cenę ugasić. Za wszelką cenę. Coraz częściej zastanawiam się jednak, czy przydeptywanie niedopałków nie jest gorszym wyjściem z sytuacji? Ja chciałabym wszystko kończyć w dobrej atmosferze, wykazywać dobrą wolę, zrozumienie, tolerancję...brzmi jakoś zbyt idealnie. Może to utopijne myślenie? Myślenie - że tak się da? Przekonuję się ostatnio, że to niezwykle karkołomne przedsięwzięcie... Ludzie są różni, nie wszyscy lubią zagłaskiwanie na śmierć, ale jednocześnie prawdzie w oczy też patrzą tylko nieliczni. Stanięcie twarzą w twarz z czyjąś niepochlebną opinią, z wyrzutami, z odrobiną krytyki - nie jest proste.
Często stawiam sobie pytanie, czy większym dowodem uczucia, przyjaźni i lojalności jest zaciskanie zębów i proszenie o zgodę, czy może jednak wykładanie racji 'kawa na ławę'. Ciekawa jestem, jakie jest Wasze zdanie w tej kwestii, jak Wy się zachowujecie w takich kryzysowych momentach?
Krytykę przyjmuję, ale rzadko odwzajemniam się tym samym. Jakoś trudno mi to przychodzi w stosunku do bliskich mi osób. Jednak zatrzymywanie ich za wszelką cenę kosztem szczerej (niekoniecznie miłej) rozmowy też wydaje się nie mieć sensu. Przecież na dobrą sprawę to taka rozmowa, właśnie pod tym mostem (choćby miał się on zaraz zawalić) może okazać się zbawienna.
Ale do tego trzeba ciągle uczyć się siły. Prowadzenia dyskusji, która nie rani, a edukuje poprzez uświadamianie popełnianych błędów.
w przyjaźni szczerość to szczerość. jeśli możesz zawsze powiedzieć swoje zdanie i jak to napisałaś wyłożyć rację "kawa na ławę" to możesz mieć pewność, że to prawdziwa przyjaźń. i tak ja postępuję w stosunku do najbliższych.
OdpowiedzUsuńniestety w dzisiejszych czasach ludzie są niby tacy otwarci, mówią o swojej prywatności na facebookach itp., wszyscy mają "swoje" zdanie, ale tak naprawdę są płytcy, bo brak im prawdziwych uczuć...